Wieczór był przyjemny. Zjedliśmy pizzę na kolację, obejrzeliśmy odcinek serialu, wypaliliśmy skręta. Miałam chyba dwugodzinny słowotok (jest najkochańszy na świecie, że wytrzymuje choć u poprzednich dziewczyn tego nie znosił)
Kochaliśmy się.
Ł. dostał telefon z prośbą o pomoc od kolegów z Wrocławia, którym podtopiony samochód stanął na środku ulicy w Warszawie. Jest dobrym człowiekiem i niezawodnym kumplem, więc przepraszając mnie pognał na pomoc.
Zostałam sama. To w zasadzie nic nowego i często się zdarza. Zazwyczaj w takiej sytuacji albo nie śpię w ogóle, albo bardzo słabo czekając na niego podświadomie i przebudzając się co kwadrans. Tym razem było inaczej. Zasnęłam szybko i głęboko. Miałam sen, dziwny sen.
Oczywiście większości już nie pamiętam. Pozostały mi tylko przebłyski jak obrazy w głowie i bardzo przyjemne uczucie. Pierwszy obraz to ja w ciąży. Ale nie w lustrze ani nie widok siebie jakbym stała obok niczym duch czy narrator tylko spojrzenie w dół na moje ręce obejmujące i głaszczące pełny brzuch. Potem niemowlę, dziewczynka oczywiście śliczna z główką porośniętą ciemnymi włoskami. We śnie nazwałam ją Julka, choć wiem, że jak już przyjdzie odpowiedni czas, to nie tak będzie miała na imię moja córeczka.
Nie byłam sama. Były ze mną moja mama i babcia. Chyba miałam im oddać dziecko, choć teraz tego już nie pamiętam. Czułam miłość, którą mnie obdarzono i którą miałam przekazać dalej.
We śnie nie było Ł. To raczej nic strasznego, bo to był mój bardzo intymny sen. Jakby moja podświadomość przekazywana mi, że jestem już gotowa osobiście, wewnętrznie.
Jestem spokojna. Nie rzucimy się nagle na siebie w prokreacyjnym szale. Oboje chcemy nacieszyć się jeszcze tylko sobą, jeszcze się z nikim nie dzielić tą miłością, jeszcze przez chwilę. Ja natomiast przy Ł. pierwszy raz w życiu czuję, że mogę i chcę. Czuję się kochana i bezpieczna jak nigdy wcześniej.
PS ciekawym aspektem jest obecność samych kobiet w moim śnie
skowronek
- Posted using BlogPress from my iPhone
Location:Poznańska,Warszawa,Polska